Blog emigracyjny

wtorek, 14 marca 2017

Chcą więcej od samozatrudnionych

W trakcie zmagań okołobrexitowych inna rzecz ważna dla świata pracy i dla imigracji również, mogła umknąć naszej uwadze. Rząd Theresy May szykuje się, aby dokręcić śrubę samozatrudnionym. Pomysł na razie zatrzymano, ale na jesieni wrócą do tego, aby zabrać im trochę więcej grosza, a to za pomocą zwiększonej składki National Insurance.

Więcej za National Insurance
Jak wiadomo, dotychczas bywała ona symboliczna. Takie podejście miało ośmielać ludzi do podjęcia własnej działalności i było uznaniem faktu, że samozatrudnieni ponoszą większe ryzyko, a nie mają prawa do wielu świadczeń, które są udziałem pracujących na etacie. Jednak według rządu, owe różnice się zanikają, a ministerstwu skarbu potrzeba pieniędzy na „nowe wyzwania” - czyli np. opiekę społeczną i szkoły. No i rzekomo obecnie zatrudnieni na etacie niesprawiedliwie obarczeni są bardziej utrzymaniem owego systemu.
No więc powstał pomysł, aby stawka 9% Class 4 National Insurance obecnie płacona przez osoby zarabiające  pomiędzy £8,060 i £43,000 wzrosła do 10% w kwietniu 2018, a za rok o kolejny procent.

W połączeniu z innymi obciążeniami, transferem ok. miliona osób w pole oddziaływania Universal Credit (zamiast dotychczasowych Tax Credits), wielu straciłoby nawet i 16% rocznego dochodu. W dodatku tych uboższych... Można się spodziewać, że wśród owych osób mnóstwo jest imigrantów, a zwłaszcza Polaków. Bo samozatrudnienie to popularna opcja np. wśród naszych budowlańców, którym po takich zmianach praca w Wielkiej Brytanii jeszcze mniej się opłaci.

Na szczęście powstała bardzo silna opozycja wobec takich zamysłów. I to z tak ze strony Partii Pracy, Liberałów, jak i wśród członków partii rządzącej. Wytyka ona przede wszystkim ministrowi skarbu Philipowi Hammondowi, że ten planuje złamać obietnice wyborcze Konserwatystów, które zakładały m.in., że składka NI nie zostanie podniesiona do końca kadencji. A do tego krytycy przypominają, że osoby self-employed wciąż np. nie mają płatnych urlopów ani chorobowego. Za to bywają obciążeni dodatkowo, np. płacąc business rates (podatek od nieruchomości w biznesie).

Machiny rządowej pewnie się całkowicie nie zatrzyma, ale premier Theresa May zdecydowała się na razie odłożyć je w czasie, tj. do jesieni i zobowiązuje ministra skarbu do wysłuchania krytyków. Aby coś zabrać, będzie on pewnie musiał dać coś w zamian. Można zakładać, że pojawią się jakieś nowe prawa dla samozatrudnionych, typu zasiłek macierzyński.

Tylko żebyśmy w spokoju tej jesieni na swoich stanowiskach doczekali. Kto wie bowiem, co wymyślą dla samozatrudnionych przybyszów z Unii Europejskiej.




1 komentarz:

  1. Sprawa jednak jakby przycichła. Albo o tym zapomnieli albo po cichu ukręcono temu łeb albo ze względu na problemy z negocjacjami brexitowymi odłożono to na półkę.

    OdpowiedzUsuń