Blog emigracyjny

niedziela, 1 kwietnia 2018

Urodzinowy obowiązek na emigracji

Życie na emigracji w Wielkiej Brytanii to dla wielu konieczność - dla innych jednak przyjemność – dostosowania się do miejscowych obyczajów. Jednym z odpowiedników naszego ludowego „zastaw się, a postaw się” jest zwyczaj organizowania corocznych urodzin dla dzieci, koniecznie z maksymalnym gronem rówieśników i w wynajętym miejscu. Bez liczenia się z kosztami.

urodzinowy obowiązek w UK
Owszem, nie tylko na emigracji, ale i w Polsce urodziny mamy co roku. Pewnie każdy przyjmuje systematycznie jakieś życzenia. Na 15., 18. 21. i któreś tam jeszcze urodziny robi się coś większego. Poza tym, mamy imieniny. No ale tutaj nie ma imienin – trzeba je więc czymś zastąpić.

Jednak tu nie chodzi o jakiekolwiek przyjęcie, poczęstunek. Obowiązkiem jest wynajęcie czegoś większego (wynajęcie kogoś również) i zaproszenie najlepiej całej klasy, plus grona znajomych spoza niej.
Pomysły są różne: małpie gaje, imprezy na basenie, na lodowisku, autobus z grami komputerowymi, wynajęcie sali i do niej animatora itp. itd. Coś zrobić trzeba. Przecież nas też zaprosili.
Tymczasem brak już pomysłów. Zwłaszcza w klasach późniejszych. Wszystko już było. A przecież wyścig trwa.

Nie przyjmować zaproszeń i samemu nie chodzić? Ale jak wytłumaczyć to dziecku? Trzeba brać w tym udział. Cóż z tego, że ojciec jednego dziecka jest prawnikiem lub lekarzem i wywalenie 500 funtów to dla niego pryszcz, a matka innego jest sprzątaczką? Ta brytyjska zrobi imprę na kredyt. Ta polska też wcześniej czy później pójdzie w jej ślady. Żeby się jednorazowo pokazać, dotrzymać kroku innym, odejmie dziecku/dzieciom z wakacji, pojadą i tak jak zwykle do babci na wieś.

trzeba zorganizować imprezę urodzinową dla dziecka
To byłoby za mało
Jest jeszcze drobny problem dla otoczenia. 30 dzieci dzielone na 52 tygodnie, minus wakacje i tych paru, którzy jednak się wyłamią – jakby nie patrzeć wyjście jest co chwilę. Konieczność kupienia prezentu (najlepiej innego niż tydzień temu), jazdy nie wiadomo gdzie, czasami przeorganizowania czasu – nie każdy pracuje od poniedziałku do piątku od 9 do 3. No... tzn. ci, których na to zawsze stać często tak pracują.

To coś jak święta, po których człowiek jest zmęczony i chciałby już codzienności. Choć pewnie inni, którzy lubią się pokazać, właśnie dzięki temu i po to żyją. Im z tym dobrze.


8 komentarzy:

  1. Mam dokladnie takie same obserwacje! Mieszkam tez w poblizu Manchesteru i obserwuje zycie w North-West od ponad 10 lat...Przeczytalam ponizsze posty - trafione w 10!
    Starasz sie pisac obiektywnie, ale czasami ciezko jest zniesc niektore absurdy. Podziwiam cie za zrownowazenie - ja przeklinam pod nosem co najmniej raz dziennie :)!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, ze tak jakos malo Twoj blog jest widoczny, trafilam tu absolutnym przypadkiem poprzez piramide innych blogow - fajnie byloby rozwinac wieksza dyskusje na tematy, ktore poruszasz - bardzo ciekawe obserwacje i napisane bardzo obiektywnie - a tematow do omawiania tutaj nie zabraknie... Z moimi znajomymi w Polsce ciezko to zrobic,bo ciezko jest wytlumaczyc im , ze ich wyobrazenia o UK a realia - to zupelnie dwie rozne sprawy. Pare osob bylo z wizyta, widzialo i nie zachlysnelo sie. Dobre wrazenie pozostawiaja jedynie zabytki i piekne wybrzeze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umiem odpowiadać na Google+... Więc muszę tutaj.

      Więc tak, też mnie to dziwi. Pozycjonuję tego bloga, a on się nie rusza. Wyżej są jakieś badziewia, nieaktywne, albo które w ogóle nie są blogami.

      Nie mam pojęcia o co chodzi. Może jakieś ustawienia w Bloggerze? Ale jakie...

      Usuń
  3. Zrównoważony jestem tutaj... wypada. Poza tym - to jest różnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem kompletnym laikiem co do Googla/Bloggera - walcze od miesiaca, aby moc w domu dostac sie do bloga, do ktorego w pracy dostaje sie zupelnie swobodnie - jakas blokade mi zalozyli:)

    Cos jest nie tak, skoro tak ciezko cie znalezc - moze prawde piszesz? :)
    Ostatnia deska moze byc wejscie w Googla i zapytanie : jak zrobic, aby moj blog byl bardziej widoczny? :) To czasami dziala.
    W kazdym razie ciesze sie, ze ty trafilam - bede zagladac, choc nie obiecuje, ze z domu:) Moze byc to sama historia. W pracy na szczescie mam dostep do wszystkiego .
    ( to znaczy w porze lanczu badz po godzinach, jak teraz ...)





    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanawialam sie dlaczego Twoj blog nie sciagnal wiekszej rzeszy sluchaczy czy tez raczej wypowiadaczy – przeciez dla mieszkajacych w UK Polakow to bardzo ciekawe forum . Tu powinny tlumy sie klebic 
    Te same tematy , ktore poruszyles, przewijaja sie w moich rozmowach I w moich mailach do przyjaciol I znajomych nonstop, no nie da sie tutaj zyc , nie zauwazajac roznic , dziwactw I absurdow , z ktorymi sie tu stykamy, choc sa oczywiscie zwolennicy I przeciwnicy tych innosci.
    Mysle, ze to nie tylko sposob pozycjonowania bloga, choc nie znam sie na tyle, ale po przeczytaniu wszystkich Twoich postow ( zaciekawily mnie niezmiernie ) – nasunela mi sie jedna obserwacja.
    Mianowicie wystepuje tu prawie calkowity brak emocji!
    Pochwalilam cie za zrownowazone opinie, natomiast przeczytawszy wszystko do konca mam wrazenie , ze po prostu nie zostawiles tu miejsca ani na dyskusje i ani na osobiste wrazenia. Rzeczowe, obiektywne relacje, tylko ze wlasciwie beznamietne – nie pozostawiajace nic do dodania ani do ujecia !
    Mozna przeczytac , kiwnac glowa I ….isc dalej…
    Dla porownania maile na te same tematy, ktore wysylam do przyjaciol czy tez moje rozmowy telefoniczne , az pekaja od emocji , ocen wlasnych I oczywiscie subiektywnych podsumowan , ale prowokuja tez do dalszego omawiania tematu, nawiazuja kontakt z rozmowca.
    Twoj blog jest bardzo ciekawy , ale czyta sie go troche jak pozyteczny przewodnik , bardzo ciekawe obserwacje spoleczne, ale podane w formie "zamknietej " - czy tylko takie bylo Twoje zamierzenie czy tak po prostu wyszlo ?


    OdpowiedzUsuń
  6. ahhhh wyścig szczurów nawet w prywatnym życiu nie ma zmiłuj.... no właśnie izolować sie? Jak tu ochronić swój portfel a jednocześnie być częścią społeczności....

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak całkiem to się nie da... Zwłaszcza, że nie możesz izolować dzieci.

    OdpowiedzUsuń