Blog emigracyjny

poniedziałek, 13 lipca 2015

Dodać pieniędzy i jakoś będzie

- czyli kryzys w Grecji

Mam mieszane uczucia wobec Greków, właściwie takie rozdwojenie jaźni. No bo lubię ten naród, doceniam jego historię, kuchnię, wkład w rozwój kultury itp. Jednocześnie trudno mi przystać na ich podejście do ekonomii.

Owszem, rola banków i organizacji finansowych w zorganizowaniu obecnej sytuacji jest jasna (piszę "zorganizowaniu", bo to się nie "zrobiło", za tym stoją ludzie). Zresztą pewnie w jakimkolwiek kraju publika ma swoje zdanie, niestety bardzo często uzasadnione, nt. działalności bankierów (i tolerowanie różnych szemranych trików przez państwo).

Jednak... Ostatnio mój grecki kolega stwierdził, że byłoby zupełnie inaczej, gdyby Niemcy oddali im pieniądze winne za II wojnę światową. Czyli jednak chodzi o to, aby dostać pieniądze i aby móc je wydawać... Brak jakiegokolwiek krytycznego spojrzenia na własne zaniedbania. Dotychczasowy system socjalny wydaje się wielu Grekom jak najbardziej naturalny.

A może niektórzy powinni mieć taki poziom życia na jaki ich stać? Jeżeli twój kraj nie generuje dochodów starczających na 13. i 14. pensje, czy emerytury, to ich po prostu być nie powinno? Owszem, właściciel plantacji oliwek pewnie wytwarza dochód, który starcza na BMW, ale czy jego pracownicy również? Może jednak stać ich tylko na to, aby jeździli na osiołku. Jeżeli tak jest, to na nim powinni jeździć, bo czemuż ktoś inny ma za to płacić.

Mamy ugodę (którą jeszcze muszą zatwierdzić parlamenty), która przewiduje dalszą pomoc dla Grecji. Europa odetchnęła z ulgą. Tylko wcześniejsze kredyty też były udzielane na podstawie jakichś umów. Jaka jest gwarancja, że ta zostanie dotrzymana? Dał już przykład Odyseusz jak należy negocjować...



Poprzedni post - Kamikadze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz