Blog emigracyjny

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wariactwo zakupowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wariactwo zakupowe. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 10 grudnia 2018

Nie dla terroru zakupowego



„Czy zrobiłeś już swoje świąteczne zakupy” - takie uciążliwe pytania można usłyszeć od... paru miesięcy. I tak z każdym świętem i „świętem”, które stają się okazją do oskubania rzeszy głupców, idących na lep prymitywnej propagandy.

gorączka zakupowa
Nie mam nic przeciwko anglosaskim „świętom”, które rozgościły się na dobre i w kraju nad Wisłą. Takim jak Walentynki lub Halloween. Czemu nie, można się zabawić. Byleby przy tej okazji nie dać sobie zrobić wody z mózgu – no bo taki człowiek to już wodogłowie – i wywalić mnóstwa kasy na coś czego nie potrzebujemy.

Mam mieszane uczucia, kiedy słyszę, że to pomaga gospodarce. Bo raz – co mnie to obchodzi, to wynaturzony sposób pomagania, nie mam zamiaru kupować niepotrzebnego szajsu dla dobra społecznego. Dwa – kiedy handel nastawia się na takie okazje, to staje się niepełnosprawny w pewnym sensie. A mianowicie, nie potrafi egzystować dzięki sprzedaży ludziom tego, czego naprawdę potrzebują.

Owszem, kupuję choinkę... tzn. raz na parę lat, bo ona stoi normalnie w piwnicy. Podobnie jak bańki choinkowe. Prezenty – tak, ale bez wariactw. To nie ma być ciężar, udręka, poszukiwanie w tłoku nie wiadomo czego, nie wiadomo za ile. Ot, symbolicznie. Może by coś... zrobić samemu? Dla dzieci – po jednym egzemplarzu na głowę, plus cukierki.
Tak więc, nie kupiłem jeszcze NIC. Niech się motłoch tłoczy. I też będę miał Święta.

Nadawanie różnymi kanałami od października, że idzie Boże Narodzenie, wystawianie choinek na półtora miesiąca przed Świętami, ma jeden cel. Aby zacząć kupować i nie kupić i mieć już, tylko dalej kupować. Przez cały ten czas. Trzeba wytworzyć długotrwałą gorączkę zakupową.

Podobnie jest już w Polsce, zupełnie wynaturzone formy przybiera to w UK. Więc krótko – nie dajcie sobie zrobić wody z mózgu. Choinkę ubierzcie, jak robiono to kiedyś w kraju nad Wisłą, w tygodniu przed Wigilią. Kiedy ona stoi od miesiąca, to sprzyja handlowcom. Ogłupia was i tych, którzy ją widzą przez okno.

Aha – dlaczego nie zapowiadają (u nas) miesiąc wcześniej topienia Marzanny albo Zielonych Świątek? Bo to zupełnie niepraktyczne handlowo. Taką Marzannę można zrobić z byle czego, jedną dla dużej grupy ludzi i już. To drugie święto, to w ogóle jakieś gałązki...

Za to genialną okazją jest Wszystkich Świętych. Niedoorganizowanym, co prawda, bo to tylko trzeba zaopatrzyć się w kontener zniczy odpowiednio wcześniej; reszta sprzedaży artykułów już czysto odpustowych (czego tam nie było w tym roku) odbywa się zaś na bieżąco, na miejscu. Ale może by tak jeszcze jakieś prezenty, czy coś?

Poprzedni post