Blog emigracyjny

piątek, 10 lipca 2020

Raport z zadżumionej wyspy cz. VIII, czyli w majestacie bezprawia




Okres pandemii to czas, w którym dość ciężko o należyty poziom usług, normalne zakupy, a nawet poprawną opiekę zdrowotną. Niektóre z tych trudności można zrozumieć, inne wynikają chyba również ze złej woli. Na szczęście są i tacy, którzy zachowali zdrowy rozsądek i rozumieją, że nie wszystko można odłożyć na później.


nieczynne z powodu pandemii
To jasne, że służba zdrowia skoncentrowana jest obecnie na zwalczaniu epidemii. Ale czy przez to można było odpuścić wszystko inne? Słyszy się o wielu skrajnych sytuacjach, kiedy zaprzestano leczenia naprawdę ciężkich schorzeń.
Ja spotkałem się z kilkoma przypadkami nie tak poważnymi, ale przecież bardzo dojmującymi dla chorych, a mogącymi skończyć się – odpukać – różnie. Oto moja znajoma z pracy narzeka już od dłuższego czasu na ostry ból zęba. Dentysta nie działa. Dwa tygodnie temu powiedziano jej, kiedy dzwoniła na numer alarmowy, że w ciągu 72 godzin ktoś się z nią skontaktuje. Nikt się nie odezwał.
Ja sam dorobiłem się podczas amatorskiej kariery sportowej kontuzji ramienia. Tzn. stanu zapalnego stawu, który powoduje ból i stopniowe ograniczanie ruchów. Stan pogłębia się. Obecnie nie mogę ubrać się bez bólu. Zgłosiłem się do lekarza (telefonicznie), ten skierował mnie do ortopedy. Wizyta, ze względu na epidemię, nastąpi nie wiadomo kiedy.

Trudno o naprawę rzeczy codziennego użytku, w tym i takich, które obecnie dla życia są praktycznie niezbędne. Jakiś czas temu zaczął nawalać mi internet. Spróbowałem skontaktować się moim dostarczycielem owej usługi, ale była to droga przez mękę. Z początku system w ogóle mnie odrzucał, jako że nie jestem „pracownikiem kluczowym”. Manipulując odpowiedziami dotarłem w końcu do konsultanta – który także stwierdził, że nie będzie ze mną rozmawiał, ponieważ nie jestem „key worker”. Zupełnie go nie interesowało, żę nie mam czegoś, za co płacę, że ja też pracuję z domu, że dzieci w tens posób się uczą.
Nie poddałem się. Dotarłem, po paru dniach, do osoby, która ze mną porozmawiała. No i wysłała nawet „inżyniera”, aby sprawdził moje przyłącze. Ten przyszedł na czas, sprawdził i stwierdził, że to problem z kable, który dochodzi do mojego domu, a oni kabli w czasie pandemii nie wymieniają...

Odczekałem parę dni i znów zadzwoniłem, aby tym razem zapytać, czy może jednak już zaczęłi wykonywać takie naprawy – bo przecież nie mogę płacić za internet, który raz działa, raz nie.
Stał się cud. Trafiłem na konsultantkę, która dała sobie spokój z gadką o pracownikach kluczowych, oddała mi pieniądze za jeden miesiąc i przysłała kolejnego „inżyniera”. Przyszedł Szkot z Orkadów, który pogadał, pogadał – ale nie o epidemii - i wymienił kabel.

Czas koronawirusa to i wspaniały czas łowów dla różnych nierobów albo dla tych, którzy chcieliby pobierać od klientów pieniądze za nieistniejące usługi i mieć ich od razu z głowy. Państwo, a nawet instytucje międzynarodowe, nie tylko nic z tym nie robią, ale są nawet skłonne pomagać oszustom.
Bardzo jaskrawym przykładem takich praktyk są linie lotnicze. To zupełnie zrozumiałe, że odwołano wiele lotów i dalej odwołuje się ze względu na sytuację w danym regionie, czy kraju. Gorzej, kiedy odwołuje się loty już wyprzedane i to z miejsc i do miejsc, gdzie nie ma już żadnych obostrzeń. Bo liniom już się ta koncepcja nie opłaca. Sprzedano usługę, ale mamy już inny pomysł i usługi nie wykonamy...
Jeszcze gorzej, że jest problem z oddaniem ludziom pieniędzy. Masowe wpłaty do firmy mogą następować od razu, a masowe zwroty – nie. Muszą zostać „przeprocedowane”. Właściwie nie wiadomo co to znaczy.
A już nagorzej, że zrywa się z klientami kontakt. Trzyma ich pieniądze, obraca nimi, po czym nie odbiera się od ludzi telefonów – albo w ogóle nie udostępnia numerów – nie odpisuje się e-maile, względnie likwiduje możliwość kontakty mailowego itd. Kryminalne praktyki.
Tzn. tak powinny być traktowane. Bo chyba jednak rąbią nas w majestacie prawa. Względnie w sytuacji, kiedy nie ma prawa danej sytuacji dotyczącego. Jest ona po prostu bez prawa. Czyli rąbią nas w majestacie bezprawia.
Inna sprawa, że są tacy i to na wysokich stołkach, którzy podobne bezprawie usankcjonować. Oto Komisja Europejska nosi się z zamiarem maksymalnego utrudnienia pasażerom odzyskiwania swoich pieniędzy za opóźnione loty oraz odwołane z przyczyn technicznych. Wszak te biedne linie już tyle straciły przez tych żarłocznych klientów...

Miałem jeszcze problem z bankiem. Również nie mogłem się długo skontaktować. Nie jestem pracownikiem kluczowym. A przecież oni też trzymają moje pieniądze!
Jednak w końcu się udało. I to w kluczowym momencie. Tzn. wtedy, kiedy próbowałem odzyskać pieniądze za odwołany lot od agenta turystycznego. Oczywiście – ów agent nie odbierał telefonu, nie odpowiadał na emaile itd.
Jednak po godzinnym oczekiwaniu na połączenie, poskarżyłem się w swoim banku. Opisałem sytuację, zastrzegłem, że nie interesują mnie żadne vouchery i nie zgadzałem się na warunki sprzedaży zakładające zwrot w voucherach.
Zwrócono mi za bilety w dwa dni. Teraz bank będzie użerał się z tymi, którzy chcieli mnie okraść. Myślę, że pójdzie mu to lepiej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz