Blog emigracyjny

czwartek, 26 stycznia 2017

Porady jak oszczędzać energię – to pic na wodę

Paradoks dotyczy pewnie wielu krajów, ale w UK to szczególnie widoczne. Firmy sprzedające energię elektryczną, gaz, wodę, uczą jak zużywać owych dóbr mniej. Czyżby chodziło im naprawdę o interes klienta? Czyżby chciały zarobić mniej, a ludziom zostawić więcej?

Takie oficjalne nastawienie frontem do petenta to oczywiście fragment większej całości. Staraliście się kiedyś pewnie o pracę w Wielkiej Brytanii. No i w kwestionariuszu oczywiście padało pod koniec pytanie o to, czy jesteście w jakiś sposób niepełnosprawni. „Powiedz nam, a my ci pomożemy. Zorganizujemy urządzenia ułatwiające twoją pracę”. Nieee... to tzw. "wypucha". Ujawnisz, że coś ci dolega, to cię nie przyjmą, bo nie ma miejsc. Ale oficjalnie trzeba być dobrym.

W sektorze energetycznym też działają tacy dobrzy ludzie. Ostatnią koszulę oddadzą... Nie, no może to za dużo powiedziane. Ale na pewno twierdzą, że nauczą cię jak oszczędzać energię. Potrzebujesz porady? Nie ma sprawy. Wyjaśnimy, wyślemy broszury.
Oszczędzać energię, czyli zużywać mniej produktu, którym oni handlują. Jeszcze innymi słowy – dawać mniej pieniędzy.

Pojawia się proste pytanie – czy to się im opłaca? Tak. Można się oczywiście spodziewać, że osoby płacące mniej zapłacą bardziej pewnie. Lepszy rydz, niż nic. No tak, ale gdyby takich było za dużo, to per saldo firma odniosłaby poważne straty, może przestałaby być rentowna.

Nasuwa się więc myśl, że te rady są nic nie warte. Cóż, może to zbyt skrajna opinia; ale na pewno ich stosowanie cudów nie zdziała. To coś jak paracetamol przy grypie (a może placebo?). Coś tam uśmierzy, sprawi wrażenie, że nie zaniedbujemy sprawy; ale nie leczy.

No i wreszcie – firmy energetyczne odbiorą sobie ewentualne straty w inny sposób. Podniosą tzw. standing charges, czy też w Polsce „opłaty za przesył” - czyli część rachunku niezależną od zużycia. Nie kijem go, tylko pałką.
A jakby za mało zarabiały i co za tym idzie państwo zaczęłoby dostawać mniejsze podatki, to by te podatki podniosło. Tak, aby dostawać dalej tyle samo albo i więcej. Rachunek łupienia musi się zgadzać.  

Imigracja do Wielkiej Brytanii umożliwia nam poznanie tabunów takich hipokrytów. Ale to nic, trzeba po prostu z tym żyć. Da się, tylko po prostu nie należy im wierzyć.





5 komentarzy:

  1. Grypy się niczym nie leczy. Organizm sam zwalcza. Paracetamol łagodzi jedynie objawy.
    Cała ta notka brzmi faktycznie jak z zesłania. Coś jak "naprawa" różnych instytucji w Polsce.
    Przeinaczane są fakty.
    Ogólnie: Mocno tendencyjnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie pisze, że nie leczy (bo raz, że paracetamol niczego nie leczy - co nie wszyscy wiedzą - dwa, że grypy się nie leczy). Ale to dyskusja akademicka, poza tematem. Co do "naprawy instytucji" - to raczej nie ma wiele wspólnego (i którz by w ogóle śmiał... :-)

      Usuń
  2. Post scriptum :
    1. Na zesłanie, jak sama nazwa wskazuje, nikt się nie pchał z własnej woli i nie mógł z niego wrócić kiedy tylko zapragnie.
    2. Nie umie Pan widzę liczyć poprawnie.. Brak zrozumienia tematu. A jest tyle ważniejszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad. 1 Jest też coś takiego jak ars poetica.
      No i powody bytności zagranicą mogą być różne - i różnie od kogoś zależne albo nie.
      A co chodzi z tymi ważniejszymi tematami? Tylko o tych "wagi ciężkiej" wolno/warto pisać? Zajmijmy się wszyscy PIS-em albo Puszczą Amazońską?

      Usuń
  3. Znalazłam Twój blog, ponieważ prowadzę badanie do szkolnego projektu stypendialnego nt. lekomanii w Polsce i Wielkiej Brytanii. Czy mógłbyś wypełnić moją krótką ankietę (mniej niż 5 min) i przesłać ją kilku osobom dalej (najlepiej rodowitym Anglikom)? https://www.ankietka.pl/ankieta/259999/otc-medicines.html
    Będę wdzięczna za pomoc :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń