Blog emigracyjny

piątek, 30 czerwca 2017

Brytyjska matematyka drogowa

Kiedy ktoś ze Starego Kraju pyta mnie jak mi się podoba jeżdżenie po lewej stronie odpowiadam, że nie mam z tym problemu, bo jeżdżę środkiem. Może to trochę przesadzone, ale jednak coś jest na rzeczy.

Aby uzasadnić swoje stwierdzenie, wywodzę je z „brytyjskiej matematyki drogowej”. To specyficzny dział matematyki, bardzo malutki, a ma on podłoże historyczne.
Otóż kiedyś zbudowano tutaj ulice na szerokość dwóch powozów. To w przełożeniu na dzisiejsze warunki szerokość trzech i pół samochodów osobowych. Ponieważ po obu stronach już parkują pojazdy, to zostaje przestrzeń na półtorej auta... czyli w praktyce na jedno.

Cała ta matematyka zawiera się w jednym działaniu:  3,5 – 2 = 1,5 ≈ 1. Nie ma się co dziwić, w tym kraju lubią prostą naukę, a już prostą matematykę w szczególności.

No i na tej podstawie nie ma żadnego „po lewej albo prawej”. Jest „środkiem albo środkiem”.

Oczywiście, zachodzą pewne oboczności, czy też raczej zakłócenia, nawet tej prostej matematyki i wynikającej z niej praktyki. Ich zaś źródłem jest prawo zwyczajowe, po angielsku common law. Czyli np. skipy, ciężarówki dostawcze (pół biedy), pojazdy budowlańców (tutaj ciągle ktoś coś remontuje, konwertuje – albo po prostu nie umie sobie dziury w ścianie wywiercić). Cała ta flota, zaparkowana na krócej lub dłużej, powoduje, że mamy w efekcie szerokość 1 – x (jeden minus x).

Są zaś tacy, którzy starają się, aby podstawowa wielkość nigdy nie przekroczyła jedynki. Tam, gdzie mogłby do tego dojść, niezwłocznie reagują. To faceci, którzy zaparkowali na podwójnej żółtej – również na krócej lub dłużej – a rekrutują się oni z tych samych zawodów co powyżej. I nikt ich za to nie karze. Na zasadzie „no bo co oni mają zrobić”. I to jest właśnie common law. W innych systemach, krajach, czyjaś niewiedza (nie wiedzą jak załatwić sprawę bez łamania przepisów ruchu drogowego) nie konstytuuje nowych zasad. Tutaj tak.